zwykły dzień
Dodane przez marzenna52 dnia 19.06.2024 22:23
sobota piętnasty czerwca
zaczęło się od porannego deszczu i chłodu nadgarstka
może bolał ale postanowiłam pobiec do sklepu
z wełną

brak sił i ratunek na gorącym przystanku
bo wyszło słońce i czepiało się mojej sukienki i
rozpuszczało czarne legginsy
bo nie wiedziałam w co się ubrać

te zielone adidasy do niczego nie pasują
dobrze że stóp nie widać w trawie
tutaj trawy nie koszą

ale na twardej ławce w mieście nie powinnam rozebrać
rozklekotanych myśli chociaż nie było spojrzeń
tylko ja i muzułmanka owiniętą chustą
z koszem zakupów i ogromną torbą w ręce

młoda dziewczyna czarna i jej twarz w
małe popękane blizny ciemne paseczki jak szlaczki
literki w zeszycie zmęczone ręce

nie wiem kim jest pomaga mi dotrzeć do
znaków na mapie miasto jest ogromne
to Stuttgart przepełniony zielenią spod której
wyjeżdża U - Bahn ciągnie z wiatrem ludzkie włosy

kolorowe jak kwiaty raczej kwiatuszki
ale ja nie wiedziałam jak dojechać do sklepu z
wełną biała w czarnych legginsach i
wciąż w tej samej sukience w jesienne liście

pomogła mi chociaż nasze języki plątały zakręcone
zwoje ukryte w krzewach po drugiej stronie ulicy
biegłyśmy szybko i nagle wyskoczyłam przed samochód

zakręcona nadmiernym słońcem
pisk opon obudził we mnie wspomnienie
poprzedniego życia było trochę dziwnie
jakby ktoś chciał abym zatrzymała bieg zdarzeń albo
złapała w locie muchę

pomogła mi a ja podarowałam jej bransoletkę
za trzy euro białe koraliki wtuliła w ciemną skórę
to było trochę ciekawe bo ledwo usłyszałam - Danke


skąd pochodzą ludzie którzy bez mapy i
nawigacji wiedzą dokąd zmierzam