O planowaniu rowerowej wyprawy
Dodane przez Hardy dnia 17.06.2024 17:51
Długą jazdę planowałem
na rowerze. Jest dość trwały,
wytrzymały, gdyż niemało
kilogramów ma me ciało.

Mapę Polski rozłożyłem,
poszukałem - tu nie byłem!
Lubelszczyzna mnie nieznana,
więc, rowerze - to coś dla nas.

Przy linijce rysowałem...
miejscowości trzy niebawem
trójkąt jazdy wyznaczyły.
Gdy spojrzałem, dosyć miły

wyszedł z tego plan wyprawy,
dając szansę do zabawy:
Gdyby chciano mnie ugościć
w jednej z trzech tych miejscowości...

Czemu wstrzymać mam skłonności?
Toż natura, ku radości,
ludzkie zmysły wciąż foruje...
w każdym razie ja tak czuję.

Szukam wyjścia, się wczytuję
w mapę: Dobrze to planuję?
Może zmienić ich kolejność?
Miast zabawy wybrać bierność?

Nic nie daje, wciąż to samo...
Nazwy kuszą, by przełamać
zakaz, mimo zmiany szyku.
"Nie dam zbić się z pantałyku"!

Narodowość nie przeszkadza,
kiedy człek lubi dogadzać
chęciom, zwłaszcza obopólnym.
"Bądź aktywny, nie potulny"!

Znowu patrzę. Cóż mam począć?
Miejscowości, gdzie odpocząć
chciałbym w czasie mej wyprawy,
tworzą trójkąt dośćr30; ciekawy.

Może znajdę w każdej przystań?
Kto zabroni?! Nazwy czytam...
Jadę! Nie tkwię już w rozterce.
Złamię: "Nielisz - Cyców - Niemce".