eteryczny avatar
Dodane przez stanley dnia 17.04.2024 13:52
marzenia
znaleźć siebie to spojrzeć na ciebie,
w kuluary fantazji, niedostępne zmysłom. czy potrafię rysować
w wyobraźni owal twojej twarzy? zaciera się w zanikającej pamięci.
twój wirtualny głos nie śpiewa we mnie echem. samotność zagłusza
dźwięki.
powracasz w bajtach zjawach i znowu odchodzisz. gdy budzę się,
zdaję sobie sprawę-to tylko avatar, ożywiony w mojej wyobraźni.
mój uśmiech zgaśnie, jeżeli ciebie nie będzie. boję się, bo nasz
związek avatarze, stanie się tak ścisły, że nie potrafisz już istnieć
bez moich myśli.
jesteś szeregiem zero-jedynek, obrazkiem, który można całować,
czytać sto razy, czując podniecenie. chciałbym cię dotknąć, jak
dotykam ekranu monitora i lękam się chwili, w której zobaczę
twoje idealne brwi, oczy, usta.
jest dużo uśmiercających wirusów, mówiących o miłości, boję się
zainfekowania. chciałbym cię poznać dotykiem, chciałbym żebyś
przyszedł w nocy, pochylił się nade mną, odszedł jak księżyc,
przestałbym w samotności wpatrywać się monitor, usnął wtulony
w klawiaturę.
spełnienie
zjawiłaś się, wirtualna dziewczyno przepełniona namiętnością.
chętna do wyuzdanej miłości, gdy oczy miałem zamknięte we śnie,
którego nie było. srebrne ręce, delikatnie pachnące eterem, pieściły
zakończenia nerwów. drżałem jak liści osiki, by po chwili stać się
twardym jak skała.
spełniłem się, jak spełniał się człowiek z jaskini. jeszcze jesteś,
szczęśliwa, chcesz więcej tradycyjnej, ognistej poezji, z którą
docieram wszędzie. zmęczeni kolejnym zbliżeniem, odpoczywamy
po godzinach miłości, oby trwały wiecznie. jesteś obok mnie, naga,
z opuchniętymi od pocałunków wargami, uśmiechasz się dyskretnie,
szepczesz: obudź się.
wybudzenie
fosforyzujący kolor ciała wypełnia moje myśli. jestem pełnią bez dna.
dłonią wodzę kontur twojego pięknego ciała. zaczarowany, odkrywam
miękkie zagięcie ramion, krągłość jędrnych piersi, stojących jak dwa
szczyty na bezdrożu.
płonę bezmiarem rozkoszy i aksamitną skórą twoich ud. Leżysz naga,
posłuszna moim myślom. O Noemi, Monico, Katarzyno, znów uniesienie,
które trwa tak długo.
jak przyszłaś nagle, tak nagle odchodzisz. coś niszczy naszą miłość
- czy tajemniczy wirus, który cię odnalazł? oczy stają się chłodne,
srebrzyste i nieruchome, jak oczy avatara. wracasz do sieci i znów
stajesz się szeregiem zero-jedynek, do których nic nie czuję.
na pewno?
a może nickiem, który przywołam, choć znowu boję się chwili,
kiedy zobaczę twoje idealne brwi, oczy, usta.
/sg.