modlitwa uciekiniera
Dodane przez WiktorD dnia 10.12.2023 16:27
Szukam Ciebie
Czujnie przepatruję swoje dymiące zgliszcza
Zanurzam dłonie w żyzny popiół
Sprofanowanego królestwa
Obmacuję tkliwą ziemię, wpycham palce
W jej niezagojone rany
To miasto, ta zima, oddech cuchnący przemysłem, niemożliwy, trujący, zły. Śnieg poczerniały od spalin, zbrukana niewinność, pomylona tożsamość. Nicość odbita w zwierciadle cywilizacji. Cywilizacja nicości. Agonalne sny, na krawędzi przepaści. Sny o spadaniu kończące się przebudzeniem. Kopniak w skroń, skok naprzód, w małą śmierć, śmierć za śmiercią. Długi szereg prowadzący w pustkę. Ja i ty, dłoń w dłoń. Krok za krokiem, w jeszcze głębszy mrok. Czerwona poświata jawy - okaleczonej, oniemiałej, nagiej. Porzuconej w ciemności i zimnie. Odpychająca prawda - jak odcisk palca, jak pistolet w plastikowym, policyjnym worku.
I cisza. Bezdźwięczna kurtyna. Protagonista podstawia krzesło pod sznur. Widownia grzmi od oklasków - oto upragniony finał, rozlew krwi. Winny -niewinny. Na raz, dwa, trzy. Migają ostrzegawcze lampki. Nie wiem czy, ale wytrzymam. Odejść, rozpaść się w proch pod ciężarem własnych kroków. Zapaść się w czuły niebyt swojej cielesności, fantomowej, prześwietlonej jarzeniówką błyskawic. Odejść przedwcześnie, ujść urągowisku.
Ale dłoń w dłoń, tak będzie lepiej, tak będzie lżej. Bo ulicami ciągnie wiatr. Odnaleziona twarz. Kroki wiodące zygzakami świateł.
Nie wiem, czy ty, ale ja tak.