ZJADACZE ARBUZÓW
Dodane przez admin dnia 01.01.1970 00:00
Jednak pada chyba właśnie od środy
i jaki wariat wykombinował ten objazd?
Miasto daje się łapać jak szczupak za skrzela;
oczko z blachy zaciska się po południu,
gdy wychodzimy z pracy,
i puszcza po siedemnastej.
Strumienie out!
Co robią tamci ze służb, gdzie jest armia,
dlaczego nie zadzwonił telefon zaufania?
Wszyscy z Męczeni, Betoni i Śniegi,
z Poźnieni i Mokrzy.
Dziewięćdziesiąt groszy za kilogram,
a na noc zostaje ćwiartka.
No powiedz to swoje oschły.