Podmuchy, rozproszenia
Dodane przez Gloinnen dnia 04.03.2023 06:28
Mam tylko słowa, by obmywać twoje ciało z nocy,
i zazdroszczę rojącej się ziemi, która cię dotyka, rozwija
cień po cieniu.

Pod palcami spękania na piaskowcu
nadal niedokończone;
pokornie zamarzają w nich złotołuskie rzeki,
by nigdy już nie popłynąć przez miasta
pełne przywidzeń za szkłem.

W czasie, który mi pozostał,
ulice z tobą w urwanych śladach
nie chcą się zestarzeć.
Szyldy na wietrze wciąż mają coś do dodania,
przegadują stukaniem powściągliwy zmrok.

A kiedy wieczór uderza w taktownik, czas cofa się
o kilka kroków; wówczas uporczywie pytam,
jak stać się częścią tego, co nietrwałe
i jak się w ciebie rozsypać
ciemną stroną imienia, zanim zima odpuści.