Nocna zmiana
Dodane przez Gloinnen dnia 25.02.2023 11:08
Diabli nadali ten hotel i ten pokój,
mamroczę pod nosem, otrzepując buty
z gruboziarnistej zmarzliny. Nad głową
kłębi się zadymiony wieczór, udający odświętność.
Bardzo chciałam być przy tym, ale nie spodziewałam się
takiego przeciągu w niebieskawych półmrokach
korytarzy, ani że zgryźliwa zima zbyt mocno da w kość.

Idźcie już stąd, mówię do tych, których nie widać,
lecz wiem że czają się po kątach natrętnymi
słowami evergreenów. Odejdź, Arizono, uciekaj, Grigorij,
odganiam, wymiatam wraz z wilgotnym puchem pajęczyn.
Już nie jesteś sam na sam z nimi. Powietrze chwilowo
jakby lżejsze, łagodnie przejrzyste,
Z kryształowego żyrandola na twoje łóżko skapuje
ciemne, oleiste światło.

Każdy oddech musisz teraz wykopać
spod płóciennej bieli prześcieradła
rękami szukającymi nie wiadomo czego.
Otworzę ci okno, popatrz sobie na dach
sąsiedniego domu i na tamten topniejący nawis
śniegu nad rynną. Teraz tylko twój wzrok
powstrzymuje go przed ześlizgnięciem się
z niestabilnych gontów.

Podkładam koc pod nogi, owijam i wygładzam,
powtarzając: może to coś da. Jeszcze wstaję,
by nalać wody do szklanki; zwilżę nam chociaż usta,
gdy czuwanie drapie w gardle.

I wtedy nieoczekiwanie, za plecami słyszę,
jak ten cholerny nawis zsuwa się po gzymsie
i rozbija miękkim uderzeniem o chodnik