Jesienią w piątek
Dodane przez Ewan_McTeagle dnia 13.10.2007 06:15
Znikło wszystko dookoła głowy. Szklanka ciepłego mleka, wybitni intelektualiści
śpią bezpieczni w związkach literackich. Wsłuchani w siebie, jak w stary magnetofon.
Bezwiednie, jakby wieczność w kostnicy. Niebo jest piękne, ale przeważnie niewiele
z tego nie wynika. Poranki na powrót rześkie, wyciszone wskazują drogę.
Przez wszystkie moje dziury w jezdni, przez wszystkie moje drzewa. Leżą w parkach,
niczym powroty do domu. Z uśmiechem, a potem na boso prosto w oczy. Rośnie ciśnienie,
liście spadają. Za ramię, gdy ziewam tak, że nie zdążysz podać ręki. Tym, co błądzą po ulicach. Wystarczy spojrzenie, jak październik, gdy trzeba już założyć kurtkę.