Idolatria
Dodane przez Gloinnen dnia 07.01.2023 07:53
1
To było życie. Od kreski do kreski, od studia do studia
na goło i wesoło, ale zawsze kobiety jak pierścionki
mogłem obnosić na każdym palcu. Blichtr skapywał po brodzie,
powlekał złotą farbką wieczory w tak wielu lobby
pełnych dymu z cygar, pogubionych cekinów.
Trans właściwie się nie kończył, musował w głowie
bez wyczucia smaku i bez myśli o jutrze; przecież do tego potrzeba
choćby odrobiny czułości, by nabrać w dłonie światła
sączącego się spod niedomkniętych drzwi.
2.
W pokojach hotelowych pozostawiałem resztki śmiechu
ze wstrętem, pod kawałkami rozbitej umywalki.
Pośpiech nie pozwalał się wczytać,
a na pokładzie samolotu już czekały następne toasty.
Pod stopami mapy zapalały się kolejno
datami parad; aplauz dusił w gardle. Udawałem sam siebie
cudzym głosem. Tysiące rąk wyciągały się unisono
jakby po złote jabłka,
jakby w opętaniu chciały dotknąć nóg uzdrowiciela.
3.
Miałem dobry towar, tak dobry, że zostałem szamanem
na specjalne okazje. Potrafiłem dla zabawy
przebiegunować histerię i rozkosz. Sprowadzałem
tropikalny deszcz, ciężkie palące krople
na rozszemraną widownię.
Chropawym rzężeniem piekielnych czyneli
odloty wlokły na dno, zamiast w najwyższą tonację,
później wybierałem jedną z wielu nimf w nylonach i brokacie.
Jak rum mieszały pod kopułą scenerie i słowa piosenek
ale żadna nie pocałowała mnie w szyję.
Nigdy nie chciałem być czysty i do dziś nie chcę, lecz gdy przestaję
pamiętać nazwy miast w kieliszkach ustawionych rzędem,
i gdy nad ranem zmuszam się do każdego oddechu,
pragnąłbym usłyszeć choć raz,
że dla kogoś byłem jeszcze czymś
więcej niż tylko śladem
urwanym.