Horyzont
Dodane przez Vic51 dnia 30.04.2022 21:35
Leżę na trawie i czekam na słowa.
Liście szeleszczą, okrywa mnie
cienka pożyłkowana materia,
nie jestem sam. Nocą wydłubuję szyfry

spod cienia wspierającego dom.
On boi się samotnie stać
w ciemności. Badam kody, buduję
wiersz - coś jak rusztowanie, po nim

wspinam się do świtu. Rydwanem
nadjeżdża słońce, gasi ciszę.
Dotykam klawisze fortepianu,
młoteczek uderza strunę

- nagły wybuch krwi
niebo odkreśla od ziemi.