Uschnięte drzewo
Dodane przez Michał Gajda - ku pamięci dnia 16.03.2022 09:33
Ginęło w samotności pod niebem jesieni,
umierało od grzybów, robactwa i pleśni.
Łaty kory murszały na wilgotnym wietrze.
Wiedziało, że odchodzi i chciało śmierć prześnić
w nadziei łaski cudu, który los odmieni.
Każda noc była dłuższa, pytania; liczniejsze.

Ile można zabłądzić, by nie zgubić duszy?
Ile dać pożreć ciała i pozostać sobą?
Gdzie granica za którą przestajemy istnieć?
Gdzie bezpieczna równina, na której nie mogą
odszukać nas złe siły i jej mocy skruszyć?
Pozostaje milczenie i pytania, wszystkie.

Kiedy minął listopad, na bezlistny szkielet
spadały łzy zmrożone w pierwszy śnieg tej zimy
i niewinnie bielały na skrzywionym pniaku.
Głodne wrony na polu pozostały przy nim,
ale głupie ptaszyska wiedziały niewiele.
Czy ktoś dał mu odpowiedź? Jeśli tak, to jaką?