ale nie przesadzam
Dodane przez Maciej Sawa dnia 26.02.2022 19:58
Cień wymyka się ramom, ugięty pod ciężarem ziarna,
łez ścieranych ukradkiem, podczas naściennej eksplozji
kiczu, skierowanego na kanapę. Niuanse; ruchomy ząb,
nieruchawe stawy. Cera? Ziemista, z gruntu wysuszona,
na swój sposób urodzajna. Głębiej przeorana jest twarz,
zasiana uległość. Dwa pełne worki przywodzące na myśl
zbiory drogocennych obrazów, ale przede wszystkim jutę.

Ból stający się częścią uśmiechu. Dotykająca starców woń
ukryta za mgiełką niszowych zapachów, molekuł orientu
oraz ingrediencji, zagłuszających zarówno głos rozsądku,
jak i wymowną ciszę. A przyzwoitość? Doszło poczucie
jako takiej wartości łatane demencją, jeśli nie wstydem.
Mariaż początku, dostępnych środków, końca nanorurki
z naniesionym kremem, upaćkanej z wierzchu. Zaprawdę

powiadam wam - nieładne to, a przy tej skali niesmaczne.
Pan krzyknął, że konieczne? Karzeł mający się za gwiazdę?
Co powiesz na światło wpadające do oczu, ginące bez wieści
we wścibskiej, czarnej dziurze? Mleczną drogę z cyckiem
bez dwóch zdań - pomylisz. Wiesz czym jest twój kosmos?
Czy kiedy odbiera mi to, co kwitnie w zasięgu twojej ręki,
strach staje się mniejszy? Bo owszem - poję, karmię go,