Przepiórka i dziecko
Dodane przez Robert Shap dnia 07.10.2007 17:30
Jeszcze nie byłem do końca w tej zimie.
Jeszcze się zapach wrotyczu unosił
Ponad zawilgłą zaspą nad strumieniem.

Most swe modlitwy skrzypiał tak jak latem,
Pod ciężkim wozem z sianem, martwą trawą.
A ja pod mostem, z pęczkiem łodyg szczawiu.

Jeszcze nie byłem w tej zimie prawdziwie,
Patrząc pod słońce przez gałęzie śliwy
Dzikiej, splątanej, jak pisanie Laine'a.

I nagle ten dźwięk, jak popękany krzyk.
Jak kość o ziemię. I kilka kropli krwi:
To ogień i lód - te rubiny w śniegu.

Skostniały ręce, język jak przy klamce -
Martwa przepiórka z podciętym gardełkiem
Spadła na ziemię przynosząc mi zimę.


Napięta mrozem, aluminiowa śmierć.
Wystarczy pstryk, i mogę pisać nocą -
Jest zwykle trochę jaśniej. Lecz chłodniej też.


Londyn, październik 2007