SPACE TREK 3000: ALTARVEN (Część IV)
Dodane przez Nadzieja dnia 05.11.2021 22:50
CZĘŚĆ IV
Spokojnej nocy senny rytm
pokrzepił wszystkich; rano
pierzchnął gdzieś cień podejrzeń widm,
gdy kłam zadając myślom złym
śniadanie im podano.
Czy umysł natchnął potraw smak,
czy nie - dość, że tym razem
przez zespolonych myśli szlak
stworzyli, jak na dany znak,
wygodną mini-bazę.
Zdumiał ich własny twórczy stan,
lecz wtedy wysłannicy
Fenna przez jedną z wielu ścian
przyszli przekazać gościom plan:
wezwanie do stolicy.
"Przyjąć was tutaj godnie chce
nasza Wysoka Rada;
przez nas więc zaproszenie śle:
przybądźcie do jej komnat, gdzie
odbędzie się biesiada."
Podziękowawszy za ten gest
przywdziewa Sven z załogą
galowy mundur: przecież jest
to reprezentacyjny test;
zaniedbać go nie mogą.
*
Siedziba Rady był to gmach
przejrzysty, a kunsztowny,
jakby go zlecił perski szach
ujrzawszy wizję w swoich snach;
w harmonii swej czarowny.
Z podziwem Sven przekroczył próg
olśniony tym splendorem;
wiedząc, że ma wdzięczności dług,
rozważał w myślach, jak by mógł
spłacić go im z honorem.
Sale wypełniał miły gwar
licznych przedstawicieli
tworzących wiele grup i par;
zebranych, bowiem ze wszech miar
przybyszów poznać chcieli.
Wysokiej Rady Zwierzchnik zszedł
po stopniach z podwyższenia:
"Przedziwnie los nić waszą przędł,
lecz wielką radość dał nam dzień
waszego ocalenia.
Będziemy gościć was do dnia,
kiedy to statek nowy,
który wam nasza Rada da,
do lotu poza znany świat
okaże się gotowy."
Sven rzekł: "Prawdziwy to jest cud
napotkać we wszechświecie
taki wspaniałomyślny lud:
na zawsze czynem swym wasz ród
w historii zapiszecie."
Podczas wymiany ciepłych zdań,
wzajemnych uprzejmości,
pośród strun niewidzialnych drgań
wniesiono moc wykwintnych dań,
by podjąć zacnych gości.
Svena otoczył wkrótce też
wianuszek pięknych kobiet;
przemierzył wszechświat wzdłuż i wszerz,
teraz w dal patrząc z gmachu wież
opowieść snuł o sobie.
Lecz chociaż ozdabiały tłum
jak egzotyczne kwiaty,
rzekł sobie, kiedy poczuł szum,
jakby pił wino, albo rum:
"Stop! Jestem wszak żonaty."
Były też córki Fenna dwie:
Taris srebrzystooka
i smukła Faeris, której wdzięk
przyciągał, jak róż wonnych pęk,
wzrok rozmarzony Locke'a.
Wszystkich załogi członków wnet
urzekła atmosfera:
skończył się czas podróżnych diet,
szmer rozmów w uszach brzmiał jak flet
- kusząca to kwatera.
Jedynie Delta (chytry lis)
zwyczajem androida
stronił od pełnych czar i mis,
sporządzał zaś słów wierny spis:
bo któż wie, co się przyda?
*
I tak im upływały dni:
jak w baśni, albo we śnie;
lecz Sven miał niespokojne sny:
czuł, że się w nim obawa tli
wraz z ulgą - jednocześnie.
Spostrzegł też, że Locke zmienił się:
spogląda tkliwie w przestrzeń,
jakby myślami błądził gdzieś,
a zaś szeroka jego pierś
wciąż wznosi się od westchnień.