Quo vadis (MARIA MAGDALENA)
Dodane przez PaNZeT dnia 03.06.2021 16:31


Czego ci brakowało? Czemuś to uczynił?
Czy cię nie ostrzegałam? Czyż cię nie prosiłam,
abyś nie kusił losu, kiedy do świątyni
szedłeś zbawienie wieszczyć? Jakże oschły byłeś...

"Zaniechaj mnie niewiasto", czy wiedziałeś wtedy
coś, do czego niegodnam zostać dopuszczona?
Ty i stado tych osłów - apostołów biedy,
cuchnących parweniuszy... bękartów Syjonu,

którym szaty sprawiłam i nowe sandały,
których karmić, ukrywać i poić kazałeś.
Dwunastu darmozjadów! To ty - mój kochany
- byłeś dla mnie nadzieją. Czy się domyślałeś,

co jest celem samotnej, niemłodej kobiety?
Pragnęłam rodzić dzieci! A w domu z ogrodem
było miejsce dla ciebie! Nie dla tej czeredy!
Teraz w sercu mam pustkę, ale tu pod spodem

owoc twego żywota raźno już poczyna
kopać; jakby do Rzymu iść miał, albo pobiec.
Zawsze chciałam ci w darze ofiarować syna.
Nazwę go Jeszua Józef, bo choć pogrobowiec

winien szczep swój wywodzić z gałęzi Dawida.
Ja nie jestem naiwna, tak jak ty - mój miły.
Wiem, że prędzej czy później - tam się wszystko wyda;
dlatego wyjechałam, a wiatry sprawiły,

żem bezpiecznie dotarła do wybrzeża Galii.
Dopełniłam też zemsty - dzisiaj twoich szczątków
próżno szukać w tym miejscu, gdzie cię pochowali.
Dom sprzedałam. Z tej kwoty nieco - dla porządku

- odesłałam kapłanom... Judy honorarium...
Słyszałam już pogłoski o twym zmartwychwstaniu
i o tym, że cię czczą tam w tajnych sanktuariach.
Cóż - niemały mam udział w tych plotek powstaniu.

To dla zatarcia śladów... i by zakpić z twoich
niewydarzonych uczniów - głupców nad głupcami.
Ja już jestem bezpieczna... A o nich nie stoję.
To ciekawe, czy będą o nas pamiętali.