Tryptyk dla Aldony
Dodane przez Jan Kiczor - ku pamięci dnia 16.04.2021 06:41
"Czuję jak spływa w tobie zmęczenie
trwa bezsenność i ćma przy oknie."

/Aldona Borowicz - Cienie na rozwietrze/


I.

Jest w tym sens gdzieś ukryty, gdy dzień obejmuje
Czy to imaginacją, czy zmęczeniem chwili
I przytula w zgorzkniałość stawianych cenzurek,
Za drogę, którą wiedzie nieznany labirynt.

Między pianiem koguta a granicą zmierzchów
Myśl zagłusza harmider targowych alei,
Ktoś się uparł codzienność poukładać z przeszkód
A cały ciąg wydarzeń na slajdy podzielić.

Później noc w nas wstępuje czernią dziennych lęków,
W rozbudzonych obsesjach rozbrzmiewa nowenną;
Śnisz swój sąd ostateczny z oglądanych fresków,
Zagłębiając niespiesznie w koślawą bezsenność.

Każda burza się w inną burzę przepoczwarza,,
Upadek przypomina, że jest czas się podnieść;
Czasem trzeba przy obcych poklęczeć ołtarzach,
Lub tylko w ludzką stronę uśmiechnąć łagodnie.


II.


Czasem trzeba przy obcych poklęczeć ołtarzach,
Lub tylko w ludzką stronę uśmiechnąć łagodnie,
Zagubić się w Ravela, Scarlattiego frazach
Czy na górskiej przełęczy wsłuchać w wiatru powiew.

Przysiadł się nieznajomy i wyciągnął rękę
Odwzajemnij, daj szanse temu co kulało,
Zawsze trzeba nadziei zostawić choć strzępek
I w niedoskonałości znaleźć doskonałość.

Może trzeba gdzieś, w kwietnie, zanurzyć niedosyt,
Białe skały i noce badać długim sierpniem?
Wyschła rzeka, mahonia gubi kroplę rosy
W woskowanej zieleni szukając upięknień.

Nie można wciąż porzucać, lepiej wziąć ze sobą;
Te rzeki, zagajniki czy własną niepamięć,
Nie uciekniesz przed sobą w kuszący zabobon.
Spójrz, twój cień się zatrzymał. Podaje ci ramię.


III.


Nie uciekniesz przed sobą w kuszący zabobon.
Spójrz, twój cień się zatrzymał. Podaje ci ramię.
Ty tylko tę skrywaną żarliwość wydobądź
I przywróć uschłej trawie jej zieloną pamięć.

Nie wytrawisz wspomnienia najsilniejszym ługiem,
Bez względu jakie na nim zebrały się cienie,
I nie ma strony jednej i brak strony drugiej
I wszystko jest rozgwarem i wszystko milczeniem.

Lecz brzdąka gdzieś gitara, trwa pieśń niecichnąca
W której strach tylko marną staje się niewiarą
I można utkać woal na którego końcach,
Deszcz moczył będzie liście białym nenufarom.

To wszystko. Ktoś się potknął, ktoś kierunek zmylił
Zawrócił po ból własny którego nie czujesz,
Coś jest imaginacją, coś zmęczeniem chwili;
Jest w tym sens gdzieś ukryty. I dzień go znajduje.