Anatolia i freski
Dodane przez Vic51 dnia 13.03.2021 11:29
Mieszkałem kiedyś na tym spieczonym
płaskowyżu, tak blisko nieba. Gdzie
drogi dryfują leniwie i czasem tylko
przemykają pomiędzy wioskami.

Siedziałem pośród mężczyzn, grających
w życie na drewnianych planszach.
Sztormy pyłu szalały na polach,
słońce rozlewało kałuże. Tonęły kobiety.

Wiatr w wąwozach odłupywał okruchy
rdzawych skał, nęcił zapachem
oliwnych drzew. Tam, gdzie dawno temu
zamieszkał, obcy teraz, bóg.

Chmury nakłuwały minarety, słyszałem
ich pomnożony echem głos. I widziałem
wszystkich świętych. Z trudem przedzierali się
przez mgły wytartych fresków.

Zapadała noc. Krążyły zabłąkane
światła, bezpańskie psy i miliony
gwiazd, pośród których migał niekiedy
ruchomy promyk wieczności.