Drzewiej
Dodane przez Dariusz Sokołowski dnia 04.08.2020 22:09
Czereśnie
ranek pełny był jasny dojrzały i w słońcu
krowy w pole czekały na pokos i paszę
ojciec przodem szedł prosto wysoko niósł kosę
w dali wóz jechał z koniem i było gorąco

minął drzew bujnych grupę zieloną koronę
tak pamiętam że w stawie kąpały się - śmiechy
a na drogę com mijał codziennie w pośpiechu
rozsypały się z kiści jagody - czerwone


Żniwa
sierpień ciężki w upale spiekocie i żarze
niczym w piecu słonecznym gorejącej czaszy
układa swoje zbiory w kopice złotawe
jak baba bałabuchy na blaszanej tacy

rumienią się wypieki dziewczęta i twarze
pachnie chlebem płótnami pszenicą i żytem
w krąg stoją białe boćki - chłopięta ciekawe
rośnie praca jest spokój i dymi błękitem


Mowa stron rodzimych
LS
gdy w świat wielki wyszedłem z rodzinnej zagródki
by od obcych się uczyć mądrości i życia
zapomniałem słów jasnych jakiegoś języka
którego się uczyłem od źdźbła niezabudki

słów języka którego nie strzępię na co dzień
gdy zaczepię sąsiada lub wiadomość piszę
ale mowy najbliższej co czuje się skrycie
jak słodycz albo gorąc w matczynym ogrodzie

tych słów zwykłych powszednich jak ojca modlitwa
z którą rano wstawałem pospiesznie do szkoły
lub wieczorem - gdy z pola powracał z mozołem
gdy w krąg kwitły topole kasztany i lipy

i nie umiem już dzisiaj dogadać się z nikim
czy zapytać się drogi co leży za płotem
dokąd biegnie zmęczona swym krętym żywotem
gdzie wędruje uparcie ponad wszystkie siły

nie potrafię już wrócić do tamtej równiny
ani oddać niczego z jej jasnej urody
dlatego wiersz jej niosę jak wróbel - spłoszony
od ścierniska-wieżowców znad mostów-tarniny


Tarnina
czas mnie dawno pobielił i doświadczył chłodem
jak mróz co kwiaty ścina pierwszego dnia wiosny
zdawało mi się - biegnę - ale w miejscu stoję
i świat wkoło oglądam który przy mnie rośnie

zdawało mi się - serce mieć będę ogromne
że wszystko będzie w sobie potrafiło zmieścić
że plon wyda stukrotny - ale ono skromne
pośród ukłuć i cierni - niczym owoc cierpki