Coś się ze mną porobiło
Dodane przez Harpia dnia 25.05.2020 09:32
Coś się ze mną porobiło
coś wygięło, może coś odpadło
i już tak nie działa jak dawniej.
Znam siebie inną, nie taką.
Taka jestem dla siebie nowa
*
Któregoś razu znalazłam na podłodze w przedpokoju mały klocek, taki jakby układ scalony.
Nie wydawał się pasować do żadnej rzeczy, które mam
ale co dziwne, wydawał się pochodzić ze mnie.
Przyjrzałam mu się uważnie i jakby automatycznie przyłożyłam do ciała, gdzieś przy żuchwie, za uchem.
Pasował, scalił się i pozostał tam.
Poczułam się wtedy kompletna, choć nigdy wcześniej nie miałam wrażenia, że kompletną nie jestem.
I było mi z tym dobrze, z tą kompletnością.
Zaskakująco dobrze.
Gdy się boję, dotykam go - to mnie uspokaja.
A... jesteś. To dobrze.
Zasypiam.
*
Obudziłam się któregoś dnia i już go nie było.
Przeszukałam wszystkie zakamarki łóżka. Podłogi każdego pomieszczenia. Worek odkurzacza. Kolanka odpływowe. Nie ma. Zniknął.
Poczułam pustkę jak nigdy dotąd. Pustkę i samotność. Zostawił dziurę w okolicy mostka. Ta dziura bolała. I to długo.
Wypatrywałam go bezustannie w miejscu, w którym go znalazłam. Jak gdyby miał się tam ponownie pojawić.
To było dziwne - nawet dla mnie - więc poszłam do lekarza.
Lekarz zrobił wywiad. Zobaczył łzy, których nie chciałam przy nim rozlewać. Zła byłam na siebie.
Pokazał mi nowy klocek, trochę podobny do mojego.
- Masz - powiedział. - To ci pomoże.
Lekarz mówił tak pięknie, tak obecująco.
Łzy, co nie koją miały przestać płynąć. Kamień, co w mostku ciąży, miał zelżeć. Twarz, która zastygła w nieszczęsnym grymasie i jakoś tak opadła, miała odzyskać całą paletę mimiki. Napięcie mięśni i stawów miało ustąpić. Zmęczenie i niemoc, miały zamienić się w energię. A n oskarżycielskie, nękające myśli, miały odejść w zapomnienie.
Pięknie mówił. Obiecująco. Wzięłam. Kto by nie wziął? Przyłożyłam.
*
Jestem teraz zawieszona kilka centymetrów nad ziemią, jak w majtkach na gumowych szelkach.
Chronią mnie przed upadkiem, bo mogłabym za bardzo się potłuc, nie wstać samodzielnie. Nie jestem pewna co czuję, co myślę. Ale łatwiej się uśmiecham, nawet śmieję, choć nie wiem z czego.