dysonanse/tryptyk
Dodane przez Cobra dnia 10.05.2020 00:07
piątkowym zmierzchem

u mnie dziś samotnie
pachnie piołunem i mirrą
jestem tak daleko
nawet nie wpół

pomiędzy krzykiem
i tłumem
nie umiem stać bliżej
niż jestem


opoka

oka plecionki są duże albo za małe
nie wiem czy dla Boga już nie łowią
tylko akwaryści


kurczowo trzymasz sieć
pierwszych rybaków
nawiasem mówiąc sam od dawna łowisz

martwią ocienione oczy - studnia grafitowej wody
przestrzelona bańkami powietrza
z międzyżebrowej otchłani - dna strachu
przycupniętego na jednej nodze krzesła
ty na zawsze nie możesz być do pary

w takich źrenicach można się zatopić
zamknij zasłoń - napisz na powiece
busy forever (anglojęzycznie
zrozumiale dla współczesnego świata)

masz zbielałe kostki dłoni - naciągnięte do granic
kartki papieru
czas zapisuje liniami zadrapania
rysy i skazy ukazujące osobę - która czasem krwawi

martwi mnie ciągły bieg - nie odróżniam
kiedy gonisz a kiedy uciekasz

nie wiem czy wiesz
nie wiem czy się nie boisz
ale czasem lżej przejść przez most
trzymając oprócz lin
dłoń drugiego człowieka


kompletnie

po ludzku się pragnie
spojrzeniem
mimowolnym gestem - strzepniętym włosem z marynarki
muśniętą skórą w gestykulacji


kiedy rozum trzyma lejce
szepcze że brzydki
nie taki - grubociosany i obcesowy
wszystko grą wyobraźni
struchlałych wrzecion mitralnych
ramion obejmujących powietrze

po ludzku się pragnie
jak dno łaknie rzeki
drzewo soków

tylko to co pełne
nie odczuwa głodu

a człowiek jest
do pary