USYPIANIE
Dodane przez Krzysztof Kleszcz dnia 23.09.2007 11:22
Z początku onirycznie, żeby nie płoszyć drobin,
nie psuć domku z kart. Na dwóch strunach lekko,
jak śnieg gdy przytula się do drogi. W tych zdaniach
nie liczy się szyk, a brzmienie. Usta w rogalik, do oponek
Michelin, w dwa ząbki na dole. I tak trwa wahanie fotelika,
aż cierpliwość zmienia się w ość. Zły na pigułkę,
która nie daje się przełknąć, padam, gdy wreszcie.
Trochę żuję chleb, żyję. Przenoszę cię do łóżka,
jeszcze popatrzę.