chleb spowszedniały
Dodane przez KatarzynaAnna dnia 08.12.2019 16:50
ostrzyżone na zero drzewa
krzyczą z bólu
zimowy wiatr kąsa
nagie kostki
wierzchołek góry lodowej
uwiązł w ciasnym gardle nieba
wyszkolone myśli
rzucają się do gardeł
nad szczytami kasztanowców
przetacza się
srebrny pieniądz księżyca
o gwiazdach nikt nie pamięta
wierzę w różę północy
ranię palce o tępe ostrze przedświtu
łzy ktoś grzecznie pozbierał
rozdał potrzebującym
skażone blizną
słodko-kwaśne wnętrze
wywęszyło świeżą
noc
Bóg sprzedaje krzyż
po niepokojąco atrakcyjnej cenie
zielone włosy palców
skradają się po ciasnej wyschniętej
skórze Raju zaostrzony język
zostawia pieczęć
wymyślam kolejny świat
towarzystwo dla samotnego padołu
nie wystarczają najlepsze
znoszone
buty
wywieszone języki
zerkają jakże ironicznie