Żar jako metafora wypalenia. II.
Dodane przez Irena Michalska dnia 21.05.2019 09:45
Fikcyjny świat zaczyna się od ego i kończy na ego.

Rozpanoszeni pochlebcy, traktowani troskliwiej i łaskawiej
od żony, degenerują się na naszych oczach, jakby poeta
chciał się nasycić ich narastającym okrucieństwem

i czerpać także z niego. Słowa to za mało. Łatwo stają się
narzędziem rozkładu, lecz aby stały się budulcem, kryształ
musiałby się pojawić w jego własnej piersi, a nie

wyrwany z cudzej stanowić zabezpieczenie, trofeum,
pretekst, a przede wszystkim źródło mocy - odnawiającą
życie baterię. Za którym razem uczucia kobiet ugaszą

przyczajony w ścianach żar? Jeszcze nie teraz.
Usiadł na wprost ciebie i czeka, aż uśniesz, aby wyjąć
ci z ramion niemowlę. W jego spojrzeniu nie ma czułości.

Monstrualna pycha łaknie wyznawców i poklasku. Zawsze
pokorna, pierwszy raz stanowczo się sprzeciwiasz. Za późno.
Twój potężny krzyk góruje nad chaosem i zezwierzęceniem,

lecz to one triumfują.