Cuda na kijku
Dodane przez Wierszopis dnia 05.03.2019 07:00
Nastał dzień ósmy,
wbijając zęby w spodnią stronę stołu.
Podblacie naznaczone śladami
świadczącymi o spływaniu czasu.

Wprost do kubka z kawą,
miast słodzika. Surogat
niezłego kopa i marsz w stronę drzwi,
jednostronnie obitych blachą z Titanica.

Tylko góry lodowej żal.
Oraz wielorybów rozmienionych
na gorsety od zaciskania pasa.
Aby się zmieścić w dziurce
od klucza.

Później już tylko życie
i dzień dziewiąty.
Dzikie gęsi odlatują w kierunku
północy.

Lub innym, też umownym.