Adam i Józef stwarzają na obraz
Dodane przez Ewa Włodek dnia 09.01.2019 18:10
to ona
zniewoliła mnie podniebieniem jak oliwa,
i omamiła zmysły wytrawnością orchidei,
pachniała ambrą,
ona, ona, ona

łgał, z ustami pełnymi zakazanego smaku;
z braku odwagi, by przyznać się do współudziału,
tkwił w zaroślach, zamierzając uciec
do azylu w gąszczu drzew;
niech konsekwencje spadną na nią,
bo wszak to ona

*

choć wypełnia cię ziarno
zasiane przez niewiadomego,
jesteś jak światło

wezmę je w dłonie,
ochronię, by świat go nie ugasił,
delikatnym tchnieniem rozdmucham płomyczek,
pełgający w alabastrowej lampie,
aż okrzepnie i wystrzeli wysoko;
dar dla mnie i innych

*

powstajemy, zanim się staniemy,
naznaczone przez tworzycieli
puncą probierczą lub piętnem,
byśmy przekazywały dalej
nimby
względnie kainowe stygmaty