Zacienienia
Dodane przez Wierszopis dnia 11.11.2018 11:12
W pełnym świetle czają się mroki
zaśniedziałych luster.
Odbijające obce twarze,
pełne pogardy.

Strach roi podskórne bóle,
aż do pęknięć nabrzmiałych konturów
papierowych postaci.

Które wiatr rozwiewa niczym liście
w zapuszczonym parku. Gdzie wypijamy
bez zająknięcia codzienną porcję
niechcianego błogosławieństwa.

Tylko że łzy na koniuszkach drżących
palców to efekt nieustannej
pełni księżyca. Głęboko wbitej
w odwrotną stronę najciemniejszej nocy.

Kiedy staramy się policzyć wszystkie
spadające gwiazdy.
Te od niespełnionych życzeń i żałośnie
utraconych chwil życia.

Co to miały nic nie znaczyć.
A przynajmniej według matematyki.