Z grabiami na cmentarz
Dodane przez koma17 dnia 25.10.2018 21:10

Wspominam
małą, rumuńską wioskę.
Wąska uliczka prowadziła między szpalerami
drewnianych ogrodzeń i rzeźbionych bram
w stronę murowanej cerkwi i cmentarza.

A tam cimitirul vesel.
Pełne nadziei drewniane krzyże,
wszystkie błękitne z zielonym gąszczem misternych linii
na wzór żywych lasów wyszywanych na chłopskich kożuchach.
Rozświetlone żółcią - kolorem słońca, urodzaju i płodności,
słomianych kapeluszy chłopców, zapasek kobiet,
z barwą pasji, cierpienia i namiętności -
czerwienią haftów na ślubnych welonach dziewcząt,
w otoczce czerni - zazdrości, walki i umierania.

Życie po śmierci zaklęte w płaskorzeźbach ikon:
ktoś kosił zboże, pracował w młynie, był gadatliwy,
lubił zwierzęta, zasypiał z butelką,
krawcowa, kucharka, drwal - zwykli ludzie
nad śmiejącą się rzeką, wśród latających koni.
Historie zapisane w obrazach i słowach
bez odcieni szarości, które starannie dobierane
do gładkich nagrobków, odmawiają zmarłym
obsypania jesiennymi liśćmi.