Kolaps
Dodane przez Wierszopis dnia 03.06.2018 12:47
Nocą w wyzłoconym rynsztoku szukam śladu
przedwczorajszych snów.
Tych, z których budził jeszcze świeży dotyk.

Ledwie napoczętych ust. I nawet nie zasłaniałem
okien, nic mnie nie obchodził deszcz
spadających gwiazd.
Być może z braku życzeń.

Jednak dzień zasiał niepokój słów,
coraz częściej rzucane rosły podskórnie.
Ostatecznie wydały plon.

Nazbyt obfity jak na cztery ściany
dzielone na pół.