Wiersz na niedzielę (z cyklu Bajanki)
Dodane przez Ooo dnia 19.05.2018 02:11
czyli instrukcja szerzenia grafomanii

Twórcom piszącym o dupie Maryni, życząc owocnych, niezłomnych uniesień.
J.M.



Znowu kłamię jak najęty
pijąc kawę czuję męty
tkliwie wznosząc filiżankę
mówię dobra myślę całkiem

wręcz odwrotnie bez cackania
jestem zwykły kawał chama
siorbiąc kawę ku wartościom
bez wahania lecz z czułością

niby nic siedzę przy stole
piję palę i pierdolę
o poezji i nonsensie
i o krześle co mnie trzęsie

a że nie ma jej tu właśnie
niechaj krzesło wreszcie trzaśnie
świadczy o tym ślicznie święcie
jakże trudne mam zajęcie

imiesłowów nowa linia
w mej twórczości to idylla
pijąc paląc tak się błaźnię
na choroby wsze zakaźne

uważajcie mnie za mistrza
sieję w wersach popłoch zgliszcza
gdy uderzę rytmem w sedno
bijcie brawo moim bredniom

Kto mi powie to nie sztuką
pisać gówno sobie wnukom

na krytyki te złowieszcze
mu odpowiem bądź ty wieszczem

***

Może zacznij wiersz od kropki
lub od motta z wielokropkiem
tym rozbudzisz ego chucie
czytelniczych mar i złudzeń

gramatyczną naiwnością
i odległą rymu ością
utkwi w gardle twej Maryni
przepis byś się dalej ślinił

ach Marynia grzechu warta
nic że kurwą jest bękarta
zna pozycje twoją dolę
proszę zakrzycz ave ole

bywa również inna opcja
spod wnętrzności spod prochowca
w wierszu białym w paru słowach
spytaj czemu dupę chowa

pod sukienką zwiewną latem
zimą pod grubym chałatem
po co zmyślne medycyje
chcę ją odkryć a ją kryje

tak pokrótce nie ma mowy
paraboli czy osnowy
jest głupota do kwadratu
tyś jedwabiem ona szmatą

Gdzie poezja ta rzecz święta
znowu brodzisz w kawy mętach
pstra nadzieja cię usidla
że jej tyłek się nie zmydla


Wilflingen, maj 2018