LISTOPAD
Dodane przez ido1977 dnia 02.04.2018 22:02
Świt w listopadzie jest pełen mroku; o czwartej nad ranem
słońce jeszcze nie otwiera oczu. Wstają tylko niepokoje i myśli
zbyt gwałtowne na okiełznanie snem; chłód prześwietla kości, lecz
nie znajduje tam niczego, oprócz bólu i wspomnień złamanej huśtawki
zbyt sztucznej dorosłości, szklanych skorup i taniego wina,
nieświadomych pocałunków i papierosów, rozpalanych zawsze
w ukryciu, gdzieś w cieniach smutnych bram i podwórek,
na których umierały gołębie z przetrąconymi skrzydłami
a może to był kamienie, ciskane w pogardzie do życia,
które nie miało znaczenia, tak obcego jak twarz nieznajomego starca
i jego szepty skargi, zmieszane z krwią i drzazgami okularów,
rozgniecionych w ucieczce śmiechu przed Dekalogiem.
Świt. Czarne słońce myśli. Przeszłość, do której nie wrócę przed
kolejnym świtem listopada. Jak u Broniewskiego pachnie ziemia i
liście wspomnień zbyt suchych na łzy, zbyt ciężkich na wiatr
zbyt późnych na żal...