Postaci
Dodane przez Dariusz Sokołowski dnia 10.02.2018 10:03
Niewidomy
tło bez ram jak wyrwane z galerii chodnika
dzień upalny i duszny - ale bez jasności -
coś na bakier skrzyżowań na przekór ulicy
jakiś fragment człowieka jakaś ludzka postać
coś co stoi naprzeciw i we mnie spogląda
ktoś kto milczy i woła bez kształtu bez twarzy
i dłoń ludzką przed siebie daleko wyciąga
która żegna i wita i wciąż błogosławi
Obcy
zmieszany i samotny pośród innych ludzi
bez uwagi na bagaż - rzeczy osobiste
zatrzymany w rozkładzie zapatrzony w ciszę
podobny do nikogo niewidomy-głuchy
nie widzi okna dachu ulicy i miasta
nie myśli o przeciągu o późnym obiedzie
po której stronie siądzie ani skąd odjedzie
i zegarze - gdzie stoi godzina dwunasta
Maria
taka jesteś jak wszystkie - tysiące na świecie
taka prosta i zwykła jak popiół czy sól
znam twój uśmiech pogodny i łagodne szczęście
czuję troskę i smutek i każdy twój ból
z twarzy twojej pokornej szydziłem jak głupiec
czciłem wrzaski bezczelność - niespokojny byt
jakże śmieszny i smutny siedział we mnie chłopiec
gdy ze wstydem dziś patrzę na obrazek twój
twoje imię mi pachnie jak tytuł powieści
jak sól popiół jak gorycz jak litość i znój
i w gardle rosną nagle najprawdziwsze pieśni
gdy sam jestem miłością - na rozstaju dróg
Duch starego miasta
po tych ulicach - niegdyś - tłukły się dorożki
i straganiarz lał batem wściekłego woźnicę
przy tej ławce dziewczęta sprzedawały kwiatki
i psy wściekle sąsiada beształy rencistę
za tym rogiem przekupki mieściły się butne
a za murem ktoś siedział - ponoć wiersze pisał
ktoś melodie wyjmował z fortepianu smutne
a potem długo śpiewał i jeszcze ktoś - słuchał
Mieszkanka
srebro złoto i mosiądz śródmiejska weranda
słońce które układa blaski i żółcienie
upał - duszność i ciężar a gorąc - milczenie
i zieleń - w której legła miejscowa sułtanka
śni o skarbach Arabii i drzemiąc tak - leży
wśród przygód kołysana w słonecznym balkonie
nad którym wieczór cichy i czarny jak chłopiec
wachlarzem rozpościera kojące powiewy
Kawaler
codziennie gorzej mu i smutno
bo serce zatruł jakiś mór
i noce chyba coraz dłuższe
i szkoda zdrowia szkoda słów
przewraca strony miesza karty
maca w piżamie serce - wzór
i oczu sennie swych otwartych
wygląda rzewnie każdą z dziur
w kołnierzu smutku jak begonia
wystaje w oknie blady rys
i halabardą - od ironii -
przebija się jak walet pik
Siostra
w tym wielkim oddaleniu widzę cię wyraźniej
w woalu czarnym smutku w tych kwiatach rozrzutnych
uśmiechasz się tajemnie pogodnie i krótko
gdy po cichu odmawiasz - codzienny różaniec
i wiem że kochasz mocno gorąco i wielce
że się modlisz wciąż za mnie modlisz się sumiennie
kiedy składasz bezradnie na kolanach ręce
albo czytasz tę małą - do serca - książeczkę