Pocztówka z Inowrocławia
Dodane przez admin dnia 01.01.1970 00:00
Przyśniła mi się podróż. Przyśniły
mi się wersy z Songs of Experience
Blake'a. Przyśniła mi się parafia
na wzgórzach w objęciach słońca.
Tydzień później, stojąc przed dworcem
w Inowrocławiu, patrzyłem na most
zatarasowany przez ciężarówki.
Jeszcze trochę, a dojechałby pan
nad morze - powiedział konduktor,
zanim wysiadłem z pociągu.
Pierwszy raz przespałem stację -
pochwaliłem się kobiecie z kiosku.
Jestem w Inowrocławiu - usłyszała
moja żona, kiedy do niej zadzwoniłem.
Pieniędzy wystarczyło jedynie
na karmelowe piwo i paczkę Westów,
ale siedząc w barze, do woli mogłem
patrzeć na kelnerkę i Cyganów
krojących w kącie chleb i tajemnicze
mięso. Byłeś tu przed laty, teraz
znów tu jesteś - pomyślałem,
przepuszczając dwa powrotne
składy. W pamięci stanęli: Kefir,
Sylwek, Punio - znów smażyliśmy
płocie na sennym ogniu. Wysoko
nad nami burza cięła nocne niebo
nierównym ściegiem błysków.
Potem Psy wojny w "Gongu". Ktoś
załatwiał się bez skrępowania pod
nasze siedzenia. Klatki innego filmu
przesuwały się po szybach nocnego
pociągu. Oleśnica, wojskowe miasto,
powtarzałeś z dumą, zanim wojskowi
nie ścięli ci twojej dumy - włosów.
Nie otworzyło się już na całą szerokość
twoje ciemne oko. Osobno pozdrawiam
fale Bałtyku, betonową rurę służącą
nam za sypialnię. Karmę dla psów
i dzieciarnię z Oazy tuż przed świtem
burzącą spokój w osobowym linii
Białogard-Świdwin, Świdwin-Białogard.
Wino marki wino pite dla rozgrzewki,
bo ziemia pod plecami twardniała nad
ranem w lodowaty kamień. Dziewczynę
z Koszalina, której imię zatarł czas.
Zgubną skłonność do picia. Zamykam
pudełko pamiątek, klucz, jak nakazuje
instrukcja, chowając w żołądku.