Z pamiętnika zrzędliwego grafomana
Dodane przez jacekjozefczyk dnia 09.12.2017 12:15
Będąc diabełkiem z szóstej klasy,
snułem Schliemanna plan. Mój power
orał Karpackiej Troi masyw

mini łopatką. Potem małe
porcje durszlakiem. W średniej - przełom;
szukadło na trzech tranzystorach,

własnej konstrukcji arcydzieło
z sondą ze sklejki. Przyszła pora
kolejnych wyzwań. Gdy w Lubiążu

Zomoza ryćkał buldożerem,
mnie rajcowała dycha z brązu
lub jakieś drobne duperele

sprzed Ćwieczka. Teraz czas na Londyn;
mój kraj nie znosi pasjonatów.
Nawet jak walnie we mnie chondryt

przejmie go sitwa. Wczoraj bratu
zaginął sygnet przy altanie.
Potrzebny glejt od WuKaZet-u,

by detektorem fant odnaleźć,
do tego haracz dla prezesów,
osiem dych z hakiem, mapki - srapki,

miesiąc czekania, dłużej nieraz.
Socrealizmu kopia swojska?
Lubiąski skarb schudł - jak cholera

współwinny leży na Powązkach.