Showman Jezus
Dodane przez Krzysztof Bencal dnia 18.09.2017 17:57
Tacie

Wracałem z sylwestra,
nie śpiewając:
"Błotnistą drogą przez Jerozolimę zapierdala
Jezus z krzyżem. Wierzę w krasnoludki".
Wracałem z sylwestra u cioci, przyszły wujek,
na którego pogrzebie nie będzie nikogo.
(Bynajmniej nie dlatego,
że przeżyję wszystkich, którzy mnie znali).

Szedłem na pierwszą komunię świętą,
nie śpiewając:
"Stoi, stoi osiołek, siedzi na nim Maria
i owija wokół palca jego ogonek".
Szedłem na pierwszą komunię świętą
do tej samej cioci, u której lodówka
chroniła przed zgniciem pomidory, jądra
św. Mikołaja, ale nikt wówczas nie porwał jego sań,

by pofrunąć na południe, tam gdzie
ktoś leżał z twarzą przywartą do poduszki,
słuchając tykania sekundnika
jak kroków Jezusa dźwigającego belkę.
Dwaj łotrzy, którzy nie chcą zwracać na siebie
uwagi, wybraliby małą i dużą wskazówkę,
owe cięższe ramiona krzyża,
i kręcili się z nimi na swych grzbietach

wolno, bezgłośnie, niezauważalnie. Myślę,
że kiedyś głośny śmiech Heroda w stajence
zgasi najważniejszą gwiazdkę.
Showman Jezus wie:
łańcuch jest tak długi, że swą kulą u nogi
mógłbym z daleka wywracać kręgle.
Ktoś, wprowadzając Pana Boga w stan hipnozy,
poruszał wskazującym palcem na boki

na znak, że mi czegoś zabrania. Trzy, dwa,
jeden. Strzela znów korek od szampana.
"Arab kładzie dłoń na garbie wielbłąda
i czuje, jak kopie dziecko", śpiewam.