Wylinka
Dodane przez Wierszopis dnia 03.09.2017 16:09

Szur, szur, szur

- sepleniący szelest realizmu.
Wciąż wije się w ciemnych zakamarkach,
zmienia skóry.

Oślizgły, ale chłodny w dotyku,
aksamitny - językiem wybiera drogę
myślą.

I nie pomaga malowanie ciała
w ochronne wzory. Kolejne warstwy farby
łuszczą czas.

Upływa w sekwencjach zmian
pogody. A parasole dziurawe od podeszwy
do podszewki.

Lustra, zasnutego misterną siecią łamstw.
Więc ucieczka przez zakrzywienie przestrzeni
korytarza. I tylko, uparcie, z tyłu głowy:

Szur, szur, szur.