Theotokos
Dodane przez Magrygał dnia 16.08.2017 14:36
Przydrożny pył osiadł we włosach
i pomącił wzrok, stwardniały dłonie,
głęboko w ziemię wrosły bose stopy.

Na kamienne miasto patrzę z płożącej się
wysokości wzgórza, stoki porosłę zielenią
schodziłam pośród liści szukając cienia
i lepkiej słodyczy fig.

Z dłońmi pełnymi owoców wspominam
sykomorę, pod jej konarami z przędzy
tkałam sukna kolorową wstęgę, śmiech
dziecka rozbrzmiewał nieopodal cieśli,
co w drewnie znalazł zagubiony kształt.

Tą chwilę wskrzeszam i wskrzeszam,
bo nikt nie powinien grzebać syna,
lecz za zbutwiałym murem jak grzech
pierworodny wciąż rozciąga się
ziemia niczyja.