Ballada o kiju
Dodane przez Ooo dnia 02.07.2017 03:48
Czy urwał się z gałęzi
czy był sztachetą w płocie
skąd przyszedł no i po co
na jednej dyga nodze

Na końcach dwa kopyta
jakkolwiek się ułoży
nie może znowu zasnąć
bo jak tu spać bez głowy

Tkwi ciągle w jednym miejscu
więc nerwy go poniosły
wierzga i podskakuje
jakby z drewna był osłem

Mchem zabliźnione dziury
z nich sęki bracia siostry
dawno powypadali
a on się teraz stoczy

garb w krzyżu go hamuje
Żem kabłąk a nie drągal
z kulania czcze zamiary

w kijowy los urąga

Po plecach by podrapał
lub kark przetrącił wroga
a tak bezużyteczny
zwykły zawalidroga

Grot z szyszki mi potrzebny
cięciwy nić pajęcza
o jakbym został strzałą

lecz ciemność go odstręcza

oszczepem lub latawcem
spróchniałym kołkiem w murze
ku gwiazdom bym szybował
lub trzaskał w cegieł chórze

marzeniem mym być krokwią
opoką dźwigać ciężar
lub pasterski tobołek
zapałką co się zwęgla


Wszak nic z tego nie będzie
kij pozostanie kijem
i uschnie na rozdrożu
a potem w pył się zmyje


Rottweil, 25 czerwca 2017