Metamorfozy
Dodane przez Magrygał dnia 23.03.2017 23:00
Żywicę oddałem oszronionym drzewom,
by nie czekając na czas równonocy
konarami ramion wrastały w niebo.
Kartka za kartką na pamięć uczyłem
zaklinania tory, biblii i koranu,
w poszukiwaniu gnozy nuciłem
buddyjskie pieśni urzeczywistnienia.
Uciekłem od tańczących wokół
ognia cieni, by nocą zasiać
w ogrodzie martwe ziarno,
w niedowierzaniu patrzyłem,
jak zarasta pokrzywą i perzem.
Jego stworzyłem na swą miarę
i podobieństwo, przykazałem mu
pracować w pocie czoła i rodzić
kolejne dni w bólu przetrwania.
Przedsmak czułości wywoływała
wyłącznie i tylko czasami
czarna kocia magia,
z wdzięczności stawiałem
przed nią ofiarne miseczki
z karmą poprzednich wcieleń.