WIERSZ DLA A. B.
Dodane przez admin dnia 01.01.1970 00:00



Tak brzydki i niepodobny

do siebie w tym roku jest wrzesień.

Stoję i patrzę, podglądam przez szparę

pomiędzy twoim ramieniem a głową.

(Właśnie szyb zadławił się windą.)



Pod oknem ciężarówka pnie się

do rynku po śliskiej kostce podjazdu.

Jakiś pies wyszedł oznaczyć swoje terytorium.

Autobusy monotonnie wędrują

w górę i w dół. Świat istnieje -



powtarzając się, parząc herbatę,

odkręcając kurki gotowy byłem w to zwątpić.

Teraz stoję i patrzę. Nad parkiem

pęka granatowo-bordowa zapora chmur,

zrywa się szybki, krótki deszcz.