Opowieść drogi
Dodane przez Roman Rzucidło dnia 27.01.2017 14:17
Dziesięć godzin na autostradzie, noc
w podrzędnym motelu. Tyle ominiętych znaków,
tyle oddechów rozpylonych na szybie. Miasteczka
o piętrowych nazwach: Churchtown, Oakwood, New Heaven
A jednak chce się jeszcze trochę pożyć. Żeby wyprzedzać
maruderów, czuć przed sobą przestrzeń. Ameryka jest
wielka. I ma tak wiele do zaoferowania: od płonących
wieżowców po dziurawe buty bezdomnego.
Ale z tego wszystkiego wolę jednoczyć się z pędem.
Kiedy biała korweta rozrywa mrok, nie kalecząc
nikogo. Kiedy gwiazdy przylepiają się do szyb.
Liczy się tylko prędkość. Pod spodem gniją wraki.
Po wierzchu suną kosmiczne żaglowce, euforia
na milionie stadionów. Produkcja w parze
z konsumpcją. Ameryko, jesteś wielka.
W jednym ze snów - kuleczki plasteliny do rozgniatania
paznokciem, milczą wiekowe sekwoje w parku Yosemite.