Pośpiech
Dodane przez vigilante dnia 12.08.2007 17:51
Czy uwierzysz, że śledzę już w przedziale widoki?
Mam dwie przesiadki, podróżnych drzemiących
z otwartymi oczami, swojskie klimaty za oknem.

W końcu. Pastelowe wagoniki wiozące zamki na
przemiał, osobowy namiot, rozbity między torami
a brzegiem udaru. I ten skwar kłujący dodrapany

dworzec, biel podpłowiała pod dachem, prześwit
zmurszałych cegieł, odpryski kamieni wtopione
w asfalt. Dziś moja noga tu nie zostanie. I nie ma

co żegnać. Spiesz się do woli, jak głos megafonu,
wydając komunikat nieustannie: pociągi ustawią się
na jednym torze, ale odjadą w różnych kierunkach.


Czy to nie znak? I czy potrzebne nam jeszcze te
wszystkie przepowiednie? Ten gość wracając
do domu mógłby być, moim katem. Lecz cóż

sprawia, że siedzisz tu kobieto, w zagonie dla
przeróżnych a słońce leci na wylot gdzieś w za-
gajniku. Tu też być wyspą? Statkiem pływającym

od portu do wtorku? Czy to nie wrak? A twoja aorta,
która nie mogła przetoczyć się na język wodny?
Żywioł nadaje znaki: gumowy promień mija się

u stóp pyłem żwiru. Lub nie ma go wcale. Widziałem
księżyc lekki jak boja, wynurzał się nad morze wręcz
wirtualnie. W altanie rzeczywistość defragmentuje

na twoich oczach urywek światła. I bujasz się jak
w bajce dla porosłych mchem, bez uszu, szelestu.
I tylko czułość przesuwanej kuli nadąża tropami kota

po kruczym piachu. Tymczasem pisz. Nie daj się
trącić z równowagi. To tylko dreszcz rozsypujący się
o dach. Omam ruchowy. Kobiety kręcące w parku

dla ochłody: negliż wewnętrzny, melanż na trawie,
złapane jeżyki w parasol. Czarny aksamit jest
jak niebo, które wciąga. Płaszcz to niezły gadżet,

kobieto całodobowa. Bo przecież lato dało w tył zwrot.
Więc zanim zatrzyma nas wysłannik i spadniesz
w zasadzkę do okiełznania - zwierz się uśmiechem,

a mandat zostanie spisany w rejestry chmurne.
I cała ta prędkość okaże się brednią. Dychaj nie
widzialnie. Rzeczywistość defragmentuje urywek

świata. Po twoich oczach. Nie ma śladu.