Dziewiąte piętro
Dodane przez bartoszgomola dnia 17.10.2016 19:32
Porozmawiajmy dzisiaj o mnie,
Z perspektywy dziewiątego piętra ulice są bez wyrazu i tandetne.
Papieros swoim dymem ucieka do środka, jak gdyby się bał wysokości jak ja;
jak by patrzył w dół i wiedział, że spadnie.
Nie korzystam bowiem z popielniczki,
nie jestem zwolennikiem masowych mordów,
nie sprawiam wrażenia helmuta,
nie zdzieram sobie gardła,
wykrzykując słowa z akcentem na pierwsze sylaby
przy sprawach tak błahych, jak zamówienie dużej hawajskiej.
W zasadzie to nie jem ananasów.
Tak kiedy zegar zaczyna szeptać ostatnie sekundy,
kiedy widzę osobę niosącą moje jedzenie
pragnę trafić petem, śliną ewentualnie dobrym słowem,
to ostatnie wychodzi mi najgorzej.
Ludzie wyginają głowę w bok i patrzą z politowaniem,
jakbym mówił do nich kursywą - nie wiedzą,
że rozmówca ma nader szczere i dobre intencje,
że może mieć kolejne ciche dni ze sobą i papierosem.
Kiedy milknie krzyk, który upadł już na ziemie
(chybił)
tak otwieram drzwi posłańcowi, fanfary grają dzisiaj tylko u mnie.
Otwieram pudełko, ściągam ananasa ale posmak zostaje,
swojego rodzaju jest to autosugestia wolna od afirmacji.
Po wszystkim idę znowu zapalić,
cały schemat powtarza się, bo niby życie karuzelą,
ale zamiast posłańca o zapachu ananasa widzę Ciebie,
której woń kojarzy się raczej z ostatnim promieniem słońca przed ulewą.
Już nie wiem czy chcę Cię trafić śliną, słowem,
a może całym swym impetem w dół.
Papieros obtulony we wskazujący i środkowy palec już zaczął.
Boże jeszcze nie teraz,
boże jeszcze nie teraz,
noch nicht jetzt.