RAPSODIA
Dodane przez admin dnia 01.01.1970 00:00
Przyjechałem zaledwie kilkadziesiąt minut temu,
praktycznie bez zapowiedzi, a już teraz,
ze spokojem wartym lepszej sprawy,
osuwam się w pół zdania na łóżko
i zasypiam lekko niczym dziecko.
Za oknem deszcz pierwszy tej wiosny
płoszy przeklinających taksówkarzy,
którzy na bagażniki forda grali w karty.
Koc służący im za podkładkę (szczurzy brąz, ślady żelazka)
wyrywa się z rąk za trójką spłoszonych wróbli,
choć wiadomo - nic im tam, na drutach, po nim.