Gawęda o ptaszkach
Dodane przez kurtad41 dnia 27.07.2016 22:43
66 wersów, 6 zagadnień.

* Dedykuję cierpliwym, którzy
doczytają to do końca z ochotą
i zaniechają, chociażby niektórzy,
komentarzy, że za długie jest to to.
------------------

*Motto autora:
Jest charakterystyką każdego ptaka,
raczej taka, że bardzo wysoko fruwa,
a nie przyziemna, niezbyt miła, owaka,
że żyje, jak drobna, pracowita mrówa.

********

Na podwórku, przy starym drzewie,
stała od dawna oparta mała drabina;
mały wróbelek jeszcze dobrze nie wie
z jakim trudem brat się na nią wspina.

Obserwuje jego liczne skoki, odloty,
podrygi i także bolesne upadki,
lecz sam nie traci na skoki ochoty;
(przypadek to przecież nierzadki,
że nie bolą innych, nawet bolesne,
zaskakujące wróbelków wypadki!)

Więc skoczył sam kiedyś na pierwszy
szczebelek, od innych nieco szerszy
i ujrzał, że widok jest z niego lepszy;
z szerszą panoramą - obszerniejszy.

A potem przyszły jego wyższe podloty,
zajmowanie coraz wyższych szczebli,
więc nabierał coraz większej ochoty
na zajmowanie szczebli tzw. notabli!

Lekcję tego pierwszego doświadczenia
zapamiętał na całe przyznane mu życie,
że jeśli coś się, nawet niestety zmienia,
to siedzenie wyżej, jest lepsze niż tycie!

Słuchając codziennego świergotu brata
spróbował ocenić siłę swojego głosu;
ocenił, że nie będzie to przecież strata
czasu, nawet wtedy, gdy dozna ciosu.

Głos jego okazał się nieco szczebiotliwy;
ale usłyszał też od swoich współbraci,
że ma głos wróblowaty, a dźwięk żywy
i że za taki głos nawet dużo się płaci.

W ten sposób przyswoił nowe słowo;
("lobby", taka jest jego dziwna nazwa),
a wykorzystane jest bardzo pomysłowo,
bo przyjęte jest, jako "niewinna odezwa".

Ponieważ wróbelek ma głowę też lotną,
począł szukać sensu w pewnym planie;
w lot zrozumiał, że jemu jej nie odetną,
jeśli lotnym lobbystą na długo zostanie.

Plan swój szybko wprowadził w życie,
lobbował zawzięcie i nawet wytrwale
i chyba mnie, obserwatorowi, wierzycie;
czynił to, "ku wyższej państwa chwale".

I trwać mogła taka rzeczywistość długo,
lecz przyleciało inne, hałaśliwe ptactwo
i teraz będzie ICH niezbywalną zasługą,
że lobbing, to kultura, a nie złodziejstwo.

Dla ludzi chmara przeróżnych ptaszków,
to obiektywny obszar żywej przyrody,
z wiedzą ludzi, że od liczby szczebelków
bardzo zależy obszar ludzkiej niezgody!

A dla mnie, tej małej gawędki, autora,
radość z tego jest nawet dość spora,
że mogę podglądać, nieraz wróbelka,
lub innym razem, młodego świerka.

Sępy też wnikliwie w Polsce obserwuję,
(ale nie w postaci skrzydlatych ptaszków),
i wstręt do nich nawet przepotężny czuję,
że nie płacą w okpiwanej Polsce podatków.

I tak oto P.T. czytelnicy w męczarni dotarli
do końca nieco objaśniającej tej gawędy,
czym hojnie (myślę) i z humorem wsparli
autora, który lubi ptaszki i zapach lawendy.

A gusta po/o gawędzie, dają różne odruchy,
( jak różnie oceniani są nawet znani poeci);
jedni lubią źle trawione, z tłuszczem kluchy,
a inni lekkostrawne, al dente, Italii spaghetti.