przyszłam na świat w siedemdziesiątym siódmym
Dodane przez no_name dnia 08.03.2016 19:38
odchodzili kolejno
zabierając wielkanocne
cukrowe kurczęta
w porze karmienia puchły powieki
palce należały do Boga
przez własną skórę mogłam zobaczyć wszechświat
pękała głowa od drutów wystających
z tapczanu piekły plecy
byłam krzykliwym nieistnieniem
drzewem powalonym na rzece
każdego dnia
nosiła w piersiach zimny grysik
rodzina dbała
o gustowne fotografie
wpadałam w każdą szparę w podłodze
do każdej drzazgi mówiąc - mamo