Pochodnie
Dodane przez Kira dnia 23.02.2016 18:39
Wzrok pali.
Dostrzegam iskry w twoich oczach.
Palą oczy na popiół serca.
Ich jasność błaga rozgniewane morza.
Przemierzamy kilometry wymieniając spojrzenia.
Boli mnie Twój wzrok.
Spoczywa na mnie rozbierając z tajemnic.
Wzrok koi.
Oczy wygrzebują z pamięci myśl.
Odbywasz przegląd mój beze mnie.
W ciszy, po zmroku, o brzasku.
Sortujesz, szastasz
wspomnienia.
Szeleszcząca jest twoja uwaga.
Dostrzegam zgrzyty na płótnie.
Płacę za przeszłość, gotuję się,
przykuta, związana, siedzę
o malinowych kostkach.
Bo byłam spragniona zanim się urodziłam.
Było warto.
Na koniec.
Upewniasz fotozmysłem, że
my jesteśmy, w rzeczywistości, tacy sami.
I przebaczasz mi tymi oczami.
Niebieskie powieki i nienaturalnie długie rzęsy.
Przebaczasz brak słów, zbyt długi sen,
mieliśmy żyć niespaniem.
Podpełzam pod twój sen nocą,
kiedy gwiazdy oczu spadają.
Oczodoły wyrzeźbione.
Wyżłobione sierpniowym firmamentem,
dlatego chciałabym twoimi,
głęboko osadzonymi trzeszczami
popatrzeć na siebie.
Intrygująco niechłodne.
Zabierające mnie do domu
poprzez sekrety, które zauważyłam,
którym pozwoliłeś mnie roznamiętnić.
Twoje oczy zachowują mnie w natchnieniu.
Życiem przy życiu.
Widuję je gdy miasto zapada w sen.
Nie muszę mówić gdzie jestem.
W twoich oczach
jestem tutaj
w ulubionej kreacji.
Oczy nie składają zdań umyślnie
Twoje wejrzenie
wchodzi w krążenie,
żywi kości
nieostrożnym strumieniem pewności,
że nie są okrążone.
Kiedy patrzysz wypalasz znak
demonicznej przyjemności.
nieobierania wzorów.
nie stwarzania pozorów.
szaleństwa nie monotematycznego.
Dimitte me tibi oculos