Listy do Hioba (1)
Dodane przez Milianna dnia 20.02.2016 23:21
Witaj umiłowany, trwający przy Panu.
Pełna podziwu klękam, że prostując plecy
odnalazłeś się w dźwiękach i nie spłyciłeś dnia.

Najpierw posłuchaj, drogi - rozbijam skarbonki!
Słyszysz? Tylko w nocy, by serce nie pękło
szeroko otwierane. Zasłaniam dzieciom oczy.

Wtedy umilkł śpiew sto lat, tort na imieninach -
przy tłusto śliskich stołach, już się nie wyginam.

Wiem, chwila, by z pokorą ponownie przyklęknąć;
dojrzeć, że moje małe, Twoje - większe piekło.

Mężczyzna - wielka miłość - opluta, wyśmiana.
Kocham, kiedyś... raz jeden odważyłam wyznać;
rana, krwawiąca ciągle. Bez szans, żeby blizna...

Czy widziałeś w absurdzie boskiego oddechu
ciało, w którym robaki (król much tylko czekał).
Posocznica zatruła krew tego człowieka.
Poddał się nie potrafiąc walczyć lub uciekać.
Ściskałam sine ręce, szepcząc Boże, prędzej.

Pokój temu domowi - Tobie i mnie, Hiobie.

Krzyk (o dziewiątej rano)Mamo, nie chcę umierać!
Czy wiesz, jak zmienia wszystko, kiedy w tobie mieszka -
ostatni krótki oddech, cały czas trwający.
Widzę, że i to czujesz, bo za pierś się chwytasz.
Dobrze, na chwilę zamilknę. Już o nic nie pytam.

Przyjaciele - w pamięci... bardzo zabolało,
gdy opuścili wszyscy. Nie pojmując, odszedł
ostatni zwany bliskim - nie spojrzał. Rozumiem.

Dziś Hiobie nie potrafię. Staję się zbyt twarda.

Przyklękam. Wciąż zdumiona, miłością i męstwem
składam z ufnością prośbę - wesprzyj - w Twoje ręce.

Z nadzieją, że odpiszesz,
póki jeszcze się czołgam, dopóki nie leżę.
Ja, cienka szarpana kreska - wątpię.
Ty - trwasz w wierze.