KŁOPOTY Z NADMIAREM
Dodane przez admin dnia 01.01.1970 00:00



N. L.



Radykalność ostatnich kroków

zdążyła mnie zmęczyć. Nie nadążam.

Ale nie o czyjekolwiek odczucia

teraz chodzi. Tak myślę.



Już raczej, gdzie się podziać,

co z sobą zrobić? Bo większość

tych scen to tylko powtórki.

Powiem inaczej - stare błędy.



Więc miło było, i owszem,

skopać wszystkie drzwi w kamienicy,

na dachach samochodów dławić się

wiatrem. Namieszać, umoczyć.



Chęć była, i próba, lecz zabrakło

skali. Teraz nic na dłużej.

Palisz, pijesz, śpiewasz Sto lat

w pewnych knajpach. Wystarcza,



bo musi. Jest listopad, będzie

grudzień. Więc dużo, dużo konfetti.

Jeszcze więcej! "Gra, taniec,

dekonstrukcja!". Życie brodzi dookoła,



uchyla rąbka - ślizgasz się

po powierzchni. I tylko zima, jak zawsze.

Śnieg, dym za firanką,

ktoś patrzy przez palce. Wpadnij,



jeśli poczujesz zmęczenie - wpadnij.

Tylko proszę - żadnych rozmów.

Przyzwyczajam się do. Przyzwyczajam

się bez. Tak, tyle wystarcza.