Z gołębi
Dodane przez Milianna dnia 30.01.2016 23:02
Mówili na niego Zdzisek.
Ukochał wszystkie gołębie;
ze skrzydeł, najdelikatniej,
wyjmował kłujące ciernie.

Prąd ściągał (na czarno) ze słupa.
Miał krzepę. Niejeden konar -
sam - bez siekiery rozłupał.

Siadał na ławce pod sklepem;
w namiastce jednego z marzeń,
trans osiągając - słowami -
malował cudne witraże.

Zdzisek wołali... Przychodził,
tu, na sąsiedzkie podwórka.
Coś kilka razy podpieprzył,
gdy się paliło, on pierwszy.

Bywało, że zapominał,
ogolić się i wykąpać.
Śmierdziało. Wracał z daleka,
uśmiech serdeczny się plątał.

Pytali: Zdzisek, dlaczego,
tak bardzo kochasz gołębie?

Gwiżdżąc - z czułością - przeklinał:
Wiesz, kurwa, mają coś ze mnie.