POCZĄTEK
Dodane przez admin dnia 01.01.1970 00:00



Światło lamp ustępowało

przed napierającą od strony osiedli ciemnością.



Po tamtej stronie bunkrów ona z trawy wstała,

poprawiła zmiętą sukienkę.



Jej zielone kolana - dlaczego tak go rozśmieszyły?

I skąd smutek, który naszedł nas, małoletnich podglądaczy,



kiedy w jakiś czas później zebrali się do odejścia?

Gdy wracaliśmy, wiatr unosił nad drzewami obce przekleństwa,



śmiechy pijanych słychać było od niewidocznych w ciemności rowów

i szyba pękała w obrabianym kiosku.